Opakowanie jest dość skromne - klawiatura, plastikowa osłona, instrukcja, kabel USB Type-A/Type-C, stopniowany Ctrl i 1.25 Caps, jeśli ktoś lubi układ w stylu Linuksa, plastikowy ściągacz klawiszy i 2 baterie AAA, bo mamy model bezprzewodowy.
Widzę uniesioną brew, pytasz, dlaczego baterie, a nie bateria? Cóż, po pierwsze, nie znajdziesz bateria, która wytrzyma tak długo, jak ta klawiatura. Po drugie, te baterie będą działać przez bardzo, bardzo długi czas. Bezprzewodowe wiry i karty, które korzystały z mniej energooszczędnego BT 3.0, z łatwością działały przez pół roku lub dłużej na jednej baterii. Istnieją wszelkie powody, by sądzić, że Leopold BT 5.1 z łatwością przekroczy te liczby bez żadnych problemów. Cóż, nagle rozładowane akumulatory nie będzie zaskoczeniem, klawiatura ostrzega o konieczność wymiany miganiem odpowiedniej diody.
OK, rozpakowywanie.